Słucham Roxette i wspominam dzisiejsze popołudnie, które spędziłam na poczcie. Wiosna to taka piękna pora roku, jedna z moich ulubionych i bardzo pozytywnie nastraja mnie do życia. Piję whisky przygotowaną przez mojego męża i śmieje się z samej siebie, gdy dziś tak się zamyśliłam, że prawie przegapiłam swoją kolejkę na poczcie, bo oczywiście płodziłam w myślach ten wpis, a nie miałam przy sobie żadnego kawałka papieru ani nawet chusteczki. Znacie taką ironię losu? 🙂 Za inspirację do tego wpisu serdecznie dziękuję pełnej życia 70-letniej babeczce, która umiliła mi dzisiejsze czekanie na swoją kolejkę na poczcie i której pewnie już nigdy w życiu nie spotkam. Bo to o niej będzie ten wpis.
Krótka historia pięknej starości, czyli jak wygląda pełnia życia w kwiecie wieku?
Spotkałam ją na poczcie zupełnym przypadkiem. Nawet nie znam imienia. Jej biała, dobrze skrojona garsonka lśniła w popołudniowym, wiosennym słońcu. Chwila. To nie była biała garsonka. To były białe spodnie uprasowane w kant i wściekle czerwona bluzka, w której wyglądała zjawiskowo. Do tego szminka na ustach, której nie dało się nie zauważyć. To była bardzo miła, pełna życia staruszka, a głos miała naprawdę wyjątkowy i przyjemny w odbiorze. Takie miałam pierwsze wrażenie w ciągu kilku minut.
Wychodziła akurat z poczty, gdy ja czekałam na swoją kolejkę zła na to, że muszę czekać. Zderzenie dwóch światów. Nienawidzę bezsensownie czekać, bo mam poczucie marnowania czasu. A ona nie miała, ona była tak bardzo świadoma swojego czasu, że aż byłam pod wrażeniem. Sprawiała wrażenie, jakby żyła każdą chwilą w pełni. Te kilkanaśnie minut, które spędziłam na poczcie w tłumie ludzi było mi naprawdę potrzebne do tego, aby chwilę nad życiem pomyśleć i napisać ten wpis.
Poczta pękała dziś w szwach. Bałam się przez chwilę, że nie pomieści tylu ludzi w jednym miejscu, bo drzwi się nie zamykały.
Tę staruszkę zagadała koleżanka.
– Cześć! Świetnie wyglądasz! Już wróciłaś? – podziwiała ją przez chwilę od góry do dołu. A gdzie masz kule? – zapytała z troską.
– Cześć! – wrzasnęła entuzjastycznie tym samym przyciągając moją uwagę. Tak, wróciłam niedawno, ale niedługo znów jadę.
– A wiesz co, nie mam. Nie są mi już potrzebne. – dodała po chwili.
– Jak to? – zdziwiła się.
– Odkąd po pięciu latach siedzenia w domu poszłam do pracy – jakoś mi tak lepiej. Mam po co wstać z łóżka i już nie narzekam, że mnie cholernie boli, że nie mam siły i że jestem do niczego. Inaczej myślę o sobie.
Babeczka w rozmowie podkreślała to, jak wiele w jej życiu się zmieniło. Nie wygląda na swój wiek. Dałabym jej ok. 45 lat.
Jej koleżanka skomplementowała ją.
– Wyglądasz naprawdę pięknie. Wyjazd ci służy.
Spojrzałam na tablicę numerków, a potem dalej nieśmiało przysłuchiwałam się rozmowie. Jeszcze nigdy nie spotkałam babki w tym wieku, która byłaby tak bezpośrednia (poza moją szanowną teściową). Słuchałam ich z niebywałą przyjemnością, choć nie chciałam wyjść na gówniarę, która podsłuchuje czyjeś rozmowy. Nie dało się, bo stały na samym środku głównego przejścia, a kolejka ludzi piętrzyła się niemiłosiernie. Były najgłośniejsze na poczcie i stały na środku przejścia tuż przy drzwiach poczty.
Rozmowa trwała w najlepsze.
– Wróciłam kilka dni temu. Zaraz jadę znowu. Potem znowu! Wyjeżdżam pod koniec lipca, wracam w październiku. Lecę do Paryża. Uwielbiam Paryż! Moja ciotka ma tam dom, pomagam jej. Wiesz, póki żyje – będę jej pomagać. Od 11 lat jestem na emeryturze, to sobie podróżuje, bo co mi zostało? Czekaj, który to już rok? Od 2006 roku! No to już jedynaście lat jestem na emeryturze!
Usłyszałam to i prawie spadłam z krzesła. Zamarłam.
Od jedenastu lat na emeryturze, ale pracuje. Poczułam, że też taka będę!
Ależ zajebista babeczka! A jaka energia i uśmiech! – pomyślałam.
Poczułam wielki szacunek. Poczułam się taka mała, choć jednocześnie ta babeczka dała mi coś, czego nie umiem nazwać do końca słowami. Dała mi nadzieję na to, że kiedyś i ja będę taką pełną życia staruszką. Myślę sobie, że warto w życiu ciężko pracować. Myślę sobie, że to piękne, ta pełnia życia i zapragnęłam też bardzo takiej wolności.
Muszę chyba już zacząć robić listę rzeczy do zrobienia na emeryturze… 🙂
Nikt nie jest za stary na marzenia. Tak jak marzenia się nigdy nie starzeją.
Lucy Maud Montgomery
A Was inspirują takie przypadkowe rozmowy czy tylko ja tak mam? 🙂