Słucham Roxette i wspominam dzisiejsze popołudnie, które spędziłam na poczcie. Wiosna to taka piękna pora roku, jedna z moich ulubionych i bardzo pozytywnie nastraja mnie do życia. Piję whisky przygotowaną przez mojego męża i śmieje się z samej siebie, gdy dziś tak się zamyśliłam, że prawie przegapiłam swoją kolejkę na poczcie, bo oczywiście płodziłam w myślach ten wpis, a nie miałam przy sobie żadnego kawałka papieru ani nawet chusteczki. Znacie taką ironię losu? 🙂 Za inspirację do tego wpisu serdecznie dziękuję pełnej życia 70-letniej babeczce, która umiliła mi dzisiejsze czekanie na swoją kolejkę na poczcie i której pewnie już nigdy w życiu nie spotkam. Bo to o niej będzie ten wpis.