Jak dbać o małżeństwo na co dzień? Zastanawiałam się nad tym pytaniem dobre kilka tygodni i postanowiłam stworzyć wpis, który być może przyda się też innym osobom. To nie przypadek, że zdecydowałam się opublikować go właśnie dzisiaj, gdy mi i mojemu mężowi mija 2,5 roku od ślubu.
Aktualnie w grudniu przygotowujemy się do świąt. Ja ostatnie dni spędzam w kuchni, lepię swoje pierogi wigilijne (jak co roku), do tego wszystkiego wymyśliłam sobie zrobienie krokietów. Grudzień mija nam strasznie szybko, aż chciałoby się zatrzymać czas, żeby jeszcze dłużej się nim cieszyć. Co czeka mnie jeszcze w tym miesiącu? Na pewno pakowanie torby do szpitala, montowanie łóżeczka dla córeczki, parę rzeczy do kupienia, robienie pysznego gyrosa na imprezę sylwestrową z przyjaciółmi, świętowanie ósmej rocznicy związku z moim mężem.
Dziesiąty miesiąc roku nadszedł bardzo szybko i wciąż nie mogę uwierzyć, że mamy już właśnie październik! Kto by pomyślał, skoro dopiero co był styczeń!? Wam też tak miesiące pędzą jak szalone? Aktualnie w październiku walczę… z przeziębieniem, które przyszło znienacka i zaatakowało. Aktualnie w październiku miałam trochę planów, które muszę niestety przesunąć…
Wrzesień przywitał nas chłodnym pocałunkiem w czółko, tak chłodnym jak wiatr powodujący nagle gęsią skórkę. Nadszedł trochę niepostrzeżenie, jakby chciał powiedzieć „Dzień dobry, już jestem, nie śpijcie!”. Aktualnie we wrześniu mamy sporo planów związanych z motoryzacją. W tym miesiącu czeka nas zlot motoryzacyjny, a potem nasz rajd motoryzacyjny, czyli w zasadzie jedno wydarzenie po drugim.
Odkąd pamiętam marzenia były ważną częścią mojego życia. Właściwie wszystko im podporządkowałam. Były wśród tych marzeń, takie trochę nierealne, co z czasem pokazał mi czas, ale gdy ktoś mi mówił, że nie uda mi się czegoś spełnić, mówiłam zawsze pod nosem „Jeszcze zobaczymy”. O czym marzy 25-latka? O tym przeczytacie we wpisie.
Małżeństwo zawsze wydawało mi się czymś poważnym i odpowiedzialnym. Czymś, od czego w rzeczywistości nie ma ucieczki, a skok z kilku pięter to ostateczność. Zawsze myślałam, że to nadejdzie nagle, że trzaśnie mnie tak bardzo coś, że zdecyduję się ten krok. Zakochałam się w człowieku nadzwyczaj dobrym, pełnym pasji, bezinteresownym, nieidealnym, choć stabilnym emocjonalnie. Ale w tym wszystkim nie zapomniałam o sobie.
Warszawska Praga to dzielnica prawobrzeżnej Warszawy na której życie płynie zupełnie inaczej niż na innych dzielnicach, tu się czas zatrzymał. Nie ma tego charakterystycznego pędu jak na przykład w Centrum. O Pradze nie wystarczy powiedzieć, że jest to dzielnica o specyficznym klimacie, z własnym folklorem, historią i tajemnicami. To tak jakby odrębna rzeczywistość, inny, fascynujący świat, który uzależnia. To wszystko trzeba po prostu poczuć własnymi zmysłami, aby zrozumieć dlaczego jest tak wyjątkowa i w czym tkwi jej sekret. Jestem jednak pewna, że każdy, kto przyjedzie tu choć na chwilę – będzie chciał zawsze tu wracać, bo Praga nie daje o sobie zapomnieć i uderza do głowy jak najlepszy alkohol.
Tytuł wpisu trochę przekorny. Wiem o czym pomyśleliście i wcale nie chodzi o ciążę. Piszę ten wpis, bo wiem, jak wiele jest par, które zastanawiają się jak zorganizować ślub i wesele w kilka miesięcy. Da się i mam nadzieję, że nasza historia będzie inspirującym przykładem, chociaż nie ukrywam… Już zaczynam mieć wyrzuty sumienia zapraszając Was na ten długaśny wpis.